logo miasta - trzy kolorowe spichrze
Translate:

Niezwykła Bydgoszcz z festiwalem Camerimage




Znamy laureatów konkursu pod nazwą „Z czym kojarzy mi się Festiwal Camerimage”. Zwycięzca podkreśla światowy aspekt imprezy, na którą do Bydgoszczy zjeżdżają fani filmu z całego globu.


Pierwsze miejsce w konkursie zdobył Szymon Rydzewski, drugie - Oktawia Sokalska, a trzecie – Natalia Sokalska. 

Laureat będzie uczestniczył w festiwalu już po raz piąty z rzędu. Po raz trzeci będzie wolontariuszem na Camerimage. „Za każdym razem poznaję tutaj wielu wspaniałych ludzi - czy to wolontariuszy, koordynatorów czy też pracowników Opery lub kina w Bydgoszczy. Każdy z nich ma do opowiedzenia własną historię, przekazania ciekawej wiedzy z przeróżnych dziedzin i opisanie ścieżek życia”.

Konkurs przeprowadził organizator festiwalu.

Poniżej cały tekst Szymona Rydzewskiego:

"Z festiwalowym dreszczykiem…"

Za oknem szaroburo, liście zmieniają kolory, a z drzew pospadały już prawie wszystkie kasztany. Nastał wrzesień, czas jesiennych powrotów do szkoły, klasy, pracy czy też innych obowiązków. Każdy z nas (szybciej lub wolniej) otrząsa się z wakacyjnego szaleństwa, i kończąc radosne zabawy, zatrzymuje się w miejscu zamieszkania, przyjmując zdeterminowaną postawę i zaczyna pałać (mniejszą lub większą) chęcią do pracy. Piękna złota jesień już tuż tuż…

„Co lubisz w jesieni?” - spytałem moich znajomych, próbując odwlec tematy dotyczące nauki, sprawdzianów, matury, wyborów studiów, pracy… Większość odpowiadała, że za „kolorową pogodę”, temperaturę wciąż jeszcze „do przyjęcia”. Niektórzy twierdzili, że za Halloween czy też powakacyjne spotkanka. Gdyby ktoś miał mi zadać to pytanie to najpewniej odpowiedziałbym, że lubię tę porę roku za festiwal Camerimage, który – jak co roku - ma się odbyć w listopadzie w moim mieście. No właśnie, wcale nie w stolicy, „lansiarskim” trójmieście czy innym nadmorskim kurorcie, lecz w takiej sobie zwykłej Bydgoszczy, która nagle staje się niezwykła! Generalnie nie lubię jesieni, powrotu do szkolnych obowiązków, a już listopad byłby zupełnie „nie do przyjęcia”, gdyby właśnie nie bydgoski festiwal autorów zdjęć filmowych - festiwal, który daje miłośnikom kina możliwość wzięcia udziału w wydarzeniu rangi światowej.
Camerimage to festiwal, na który przyjeżdżają zarówno studenci, dziennikarze czy uczniowie, jak i gwiazdy szołbiznesu z Polski i ze świata. Nagle mogę w „mojej Bydgoszczy” poczuć oddech wielkiego świata, Europy czy nawet amerykańskich snów. Kilka razy miałem okazję – ja zwykły bydgoszczanin, młody, zupełnie niezamożny i pozbawiony jakichkolwiek „szołbizowych” znajomości - mijać na korytarzu Keanu Reevesa, Jessikę Lange, Borysa Szyca czy też Marka Żydowicza - dyrektora festiwalu. Tak po prostu… i czułem się „światowo”, a fakt pracy wolontariackiej napełniał mnie dodatkową dumą, szczególnie gdy nagle okazywało się, że zarówno mój angielski, jak i francuski pozwalają ma komunikację z ikonami (hm… pokazałem gdzie jest kawa Reevesowi). Wspaniałym uczuciem jest również możliwość zobaczenia gali Camerimage czy siedzenia na sali w Operze podczas, gdy na dużym ekranie emitują najnowsze teledyski z całego świata. Wówczas czuję się równie ważnym widzem, co sławy filmowe, a fala doznań, jaka się z tym wiąże jest wręcz niemożliwa do opisania. Uważam, że podczas festiwalu atmosfera w Bydgoszczy zmienia się – zaczyna zapierać dech w piersiach (nawet w tych piersiach jadących zwykłym tramwajem).

Może wpływ ma na to przeładowanie językowe stolicy województwa, które jednocześnie pozwala na trenowanie swoich umiejętności językowych. Chodząc do restauracji, klubu, teatru czy też na spacer znacznie częściej niż zwykle napotykamy obcokrajowców. Wielu z nich, niekiedy zagubionych, pyta o drogę, polecane jedzenie, wydarzenie czy też po prostu zagaduje przechodniów. Z radością próbuję wtedy nawiązywać kontakty (mówiąc więcej niż do Reevesa).

W tym roku będę piąty raz uczestniczył w festiwalu, z czego w sumie trzeci rok w roli wolontariusza. Za każdym razem poznaję tutaj wielu wspaniałych ludzi - czy to wolontariuszy, koordynatorów czy też pracowników Opery lub kina w Bydgoszczy. Każdy z nich ma do opowiedzenia własną historię, przekazania ciekawej wiedzy z przeróżnych dziedzin i opisanie ścieżek życia. Podczas trwania festiwalu, w szczególności podczas wolontariatu, poznawani ludzie stają się rodziną. Wszyscy razem pracujemy, jemy, bawimy się czy też odsypiamy nieprzespane noce na przerwach. Jesteśmy jednym wielkim organizmem, którego komórki pomagają sobie we wszystkim, co tylko możliwe. Idziesz do restauracji? Zaraz zgłosi się kolejne pięć osób, które z uśmiechem na twarzy pójdzie z Tobą, nawet jeśli tylko mają rozprostować kości i posiedzieć obok. Kocham również ten rwetes i szał: co chwilę ktoś przebiega obok, uśmiecha się, mówi cześć, częstuje krówką i biegnie dalej.

Ta wrzawa i energia, mimo że czasem może sprawiać wrażenie chaotycznej, dostarcza olbrzymie ilości siły do działania i radości.
Co roku zachęcam bliższych i dalszych znajomych do udziału w festiwalu. Co roku pokazuję jak fajnie można się bawić będąc wolontariuszem na „Camer”. Za każdym razem patrzę jak „świeżaki”, które dopiero przyszły, „wsiąkają” - kończą festiwal, pragnąc więcej i dłużej zostać w rodzinie. Znajomości, jakie nawiązujemy podczas festiwalu są często przyjaźniami na całe życie, na dobre i na złe.
Gorąco zachęcam do udziału w festiwalu i życzę każdemu wspaniałych wspomnień z nim związanym.