Przede wszystkim święta były wyjątkowe i to z wielu powodów, choć jeden wydawał się być oczywisty. Jak pisał "Dziennik Bydgoski" - "Bydgoszcz i z nią całe Pomorze pierwszą obchodzi Gwiazdkę w wolnej, niepodległej Polsce. Przed rokiem jeszcze na tych ziemiach stąpał swą brunatną stopą zbrojny krzyżak. Ludność żyła w wielkiej niepewności. Liczono dni i godziny, aż nareszcie doczekano się wyzwolenia (...) Rok ubiegły był rokiem walki o zachowanie niepodległości, rok przyszły - oby był rokiem pokoju i pracy nad odbudową Ojczyzny".
Bydgoszczanie długo przygotowywali się do wyjątkowych świąt. Chyba najwięcej powodów do radości mieli najmłodsi. Uczniowie wszystkich bydgoskich szkół z okazji świąt mieli ferie trwające od 22 grudnia do 3 stycznia. Powody do zmartwień mieli nieco starsi mieszkańcy miasta. 22 grudnia z powodu braków w dostawach węgla w wielu domach nie było prądu. Na szczęście chwilowe kłopoty nie zachwiały przygotowań. Jeszcze przed świętami gestem wykazali się miejscy radni, którzy zdecydowali o przeznaczeniu 20 tys. marek polskich na zakup opału dla ubogich mieszkańców. Blisko 1500 marek przekazano dla dzieci ze schroniska św. Wincentego a Paulo.
W okresie przedświątecznym nie zabrakło uroczystości związanych z Bożym Narodzeniem. W Krajowym Zakładzie dla Ociemniałych przy ul. Krasińskiego 2 odbył się koncert przy choince. Wszyscy obecni zaśpiewać mogli chociażby kolędę "Wśród nocnej ciszy". Po zakończeniu występów artystycznych młodzieży wręczono łakocie i zabawki. Uroczyście było też w Kolegium Nauczycielskim w gmachu szkoły wydziałowej przy pl. Kochanowskiego.
W bydgoskich domach królowały choinki, na których paliły się świece. Oprócz bombek, wisiały na nich różnego typu ozdoby, głównie z papieru. W przeciwieństwie do obecnych czasów, kiedy to Bydgoszcz w okresie świątecznym upiększają iluminacje, czy też pięknie oświetlone choinki stojące na świeżym powietrzu w okresie międzywojennym świąteczne drzewka zobaczyć można było prawie wyłącznie w mieszkaniach.
Choć minęło już ponad 100 lat, to niewiele zmieniły się zwyczaje kulinarne. Na wigilijnych stołach, królowały ryby i te pieczone i te w galarecie. Obowiązkowy na stole był oczywiście śledź. Do tego łazanki, kapusta z grzybami, czy też zupa grzybowa i kompot z suszonych owoców. W nieco zamożniejszych domach pojawiały się również słodkości. Prezentami obdarowywane były natomiast głównie dzieci. Tutaj rozpiętość była ogromna. Najmłodsi mieszkańcy przede wszystkim dostawali słodycze, ale bywały również sanki, narty, lalki, czy ołowiane żołnierzyki.
Wielkim wydarzeniem dla każdego było dostanie w prezencie .... łyżew. Każdy- kto je posiadał lub potrafił sam zbudować mocując do butów kawałek blachy - świąteczny czas spędzał nad Kanałem Bydgoskim. Zamarznięty zimą akwen był idealnym miejscem dla łyżwiarzy. Mnóstwo osób korzystało też z lodowiska na terenie dzisiejszej Sielanki.
Bydgoszczanie, którzy świąteczny czas chcieli umilić sobie spotkaniem z kulturą, wybrać się mogli chociażby do Teatru Miejskiego na pl. Teatralnym. W sobotę 25 grudnia przed południem obejrzeć można było bajkę "Królowa Tatr", a po południu "Zaczarowane koło". Dzień później "Zaczarowane koło" w repertuarze zastąpiły "Krakowiacy i górale".
Publiczność świetnie bawiła się zwłaszcza na "Królowej Tatr", w której świetne role zagrali Lech Orwicz i gwiazda międzywojennej sceny w Polsce Halina Cieszkowska.
Spore oczekiwania towarzyszyły też otwieranemu 26 grudnia przy ul. Gdańskiej 15 (róg Gdańskiej i Dworcowej) Teatrowi świetlnemu. Jak informowały plakaty na ekranie wyświetlony miał być sensacyjny dramat filmowy, a na estradzie pojawić się mieli ulubieniec publiczności J. Mitko, Charlers Fres, słynny akrobata francuski, zwany potocznie "człowiekiem bez nerwów" oraz tancerka ekscentryczna Miss Herty.