logo miasta - trzy kolorowe spichrze
Translate:

Jak dbać o siebie i innych w czasie pandemii




„Wydaje się, że z koronawirusem będziemy żyć jeszcze kilkanaście miesięcy… póki nie osiągniemy odporności populacyjnej, póki większość z nas nie przechoruje zakażenia sars-cov-2 lub póki nie będzie skutecznych szczepień ochronnych” – mówi dr Paweł Rajewski, wojewódzki konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych. W rozmowie zwraca uwagę na to, jak zmniejszyć ryzyko zachorowania oraz przypomina jak zadbać o siebie i swoich najbliższych.


Czy mamy szczyt epidemii w Polsce? Można mówić o tzw. drugiej fali epidemii?
Obecnie obserwowana w Polsce sytuacja epidemiologiczna obrazuje, jak epidemia może być nieprzewidywalna. Tak duże i jeszcze większe liczby nowych zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 na dobę, nawet do kilkunastu tysięcy nowych zakażeń dziennie, będą nam towarzyszyć przez najbliższe tygodnie - na to musimy być przygotowani. Ale nie możemy powiedzieć, że w Polsce mamy do czynienia z tzw. drugą falą. Jest to ciągle ta sama epidemia, tylko zmieniła swój charakter. Do tej pory obserwowaliśmy w Polsce tzw. epidemię pełzającą spowodowaną przez wczesne wprowadzenie stanu epidemicznego, następnie epidemii, zamrożenie gospodarki, zamknięcie szkół,  czasowe zamrożenie ludzi w domach – tzw. lockdown, wprowadzenie obostrzeń związanych z zachowaniem dystansu społecznego i obowiązkiem zakrywania ust i nosa w przestrzeni publicznej. To spowodowało, że  czasowo zatrzymaliśmy dynamikę wzrostu  zachorowań. Stąd jeszcze do niedawna nie obserwowaliśmy prawdziwego szczytu epidemii, jak w innych krajach europejskich, nie było też tylu przypadków śmiertelnych, nie było kłopotów z miejscami w szpitalach czy braku respiratorów.  Na początku marca szpitale nie były przygotowane na lawinowo rosnącą liczbę chorych, nie były zaopatrzone w środki ochrony bezpośredniej, brakowało maseczek, rękawiczek, kombinezonów płynów dezynfekujących…przecież nikt nie robił takich zapasów, nikt nie spodziewał się epidemii. Wtedy szpitale z pewnością by sobie nie poradziły. Ten koronawirus był nowością, wszyscy się jego uczyliśmy. Ten czas był nam potrzebny, żeby lepiej poznać wroga, przeszkolić się, przyjąć jakąś strategię postępowania i walki...To była typowa gra na czas...

A teraz?
Szpitale się doposażyły, m.in. w dodatkowe źródła tlenu czy zbiorniki tlenu potrzebne w leczeniu najciężej chorych, respiratory, w środki ochrony indywidualnej dla personalu, zaczęto powszechnie stosować metodę triażowania i każda placówka jest dziś gotowana na to, że może pojawić się w niej pacjent zakażony. Zorganizowaliśmy w tym czasie mnóstwo szkoleń: uczyliśmy pielęgniarki, pracowników domów pomocy społecznej, lekarzy innych specjalizacji tego, jak się zabezpieczyć, jak właściwie założyć i bezpiecznie zdjąć środki ochrony indywidualnej, jak przygotować śluzy w placówkach.

Jednak wirus chyba trochę wymknął się spod kontroli…
Musieliśmy liczyć się z tym, że wraz z odmrażaniem gospodarki, rozpoczęciem roku szkolnego, akademickiego, powrotem imprez towarzyskich, wesel, lekceważeniem obowiązujących obostrzeń co do zachowania dystansu społecznego czy zakrywania ust i nosa w przestrzeniach publicznych zamkniętych czy w środkach komunikacji…epidemia się rozkręci, to naturalne. Dziś wiemy, że epidemia już wymknęła się spod kontroli, co pokazuje i zarazem potwierdza, że każda epidemia jest nieprzewidywalna. Ale zaznaczam jeszcze raz – żadnego szczytu jeszcze w Polsce nie mieliśmy... będzie przed nami i musimy się przygotować, że czeka on nas w najbliższym czasie.
 
Przypomnijmy – jakie są objawy zakażenia koronawirusem?
Do klasycznych objawów zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 i wywołanej przez niego choroby COVID-19 należą gorączka, kaszel i uczucie duszności, które może świadczyć o rozwoju śródmiąższowego zapalenia płuc - dotyczy to głównie osób dorosłych i starszych. Niektórzy pacjenci ponadto skarżą się na zaburzenia węchu i smaku, tępy ból gardła czy biegunkę. Jednakże większość zakażeń przebiega w sposób łagodny - bezobjawowy lub skąpoobjawowy - nieznacznie nasilony suchy kaszel, stan podgorączkowy, bóle mięśni i stawów, które mijają po kilku dniach - dotyczy to głównie dzieci i młodych dorosłych.

Czyli możemy powiedzieć, że osoby starsze są bardziej narażone?
Zazwyczaj im osoba starsza i ma więcej chorób przewlekłych tym jest większe ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19. Pomimo, że SARS-CoV-2 faworyzuje młodych, nie robi im tak dużej krzywdy jak osobom starszym i chorym przewlekle, ale przecież i młodzi mogą mieć choroby, o których nawet nie wiedzą, a które w połączeniu z koronawirusem mogą przynieść tragiczne skutki. Nie wiemy też ciągle, czy przechorowanie COVID-19, nawet bezobjawowe, nie będzie niosło za sobą odległych następstw choćby w tkance płucnej czy sercu.

Jak dochodzi do zarażenia koronawirusem?
Przenoszenie SARS-CoV-2 odbywa się drogą kropelkową oraz przez zanieczyszczone przedmioty i powierzchnie. Do zakażenia dochodzi gdy wdychamy powietrze zawierające wirusa. Ryzyko zakażenia uzależnione jest od czasu przebywania w pomieszczeniu, jego wielkości, częstotliwości wietrzenia, od tego czy chory jest objawowy (im bardziej nasilony odruch kaszlowy tym większe ryzyko) czy bezobjawowy. Zależy ono także od zachowania dystansu i tego czy chory oraz osoba wystawiona na ekspozycję miały założone prawidłowo maseczki. Możemy też ulec zakażeniu przez zanieczyszczone wirusem przedmioty i powierzchnie. Tu ważny jest rodzaj powierzchni, materiału, z którego został przedmiot wykonany - na różnych powierzchniach przeżywalność koronawirusa SARS-CoV-2 jest różna. Do zakażenia może dojść w sytuacji, gdy zanieczyszczoną powierzchnię dotkniemy ręką i przeniesiemy wirusa w okolice ust, nosa czy oczu. Stąd tak ważna jest odpowiednia higiena rąk - mycie ich wodą z mydłem lub środkiem dezynfekującym.

Jak można zmniejszyć ryzyko zakażenia? I Czy maseczki są nam potrzebne?
Ryzyko można zmniejszyć właśnie poprzez wspomnianą przeze mnie prawidłową higienę rąk. Mycie rąk powinno trwać min. 30 sekund i być dokładne, dotyczyć każdego palca, paliczka, przestrzeni międzypalcowej. W przypadku gdy nie możemy umyć rąk - użycie środka dezynfekującego (tu ważne, żeby ręce były suche, bowiem gdy są wilgotne, mokre jest mniejsza ekspozycja na środek dezynfekujący - ulega rozcieńczeniu). Jednak w chwili obecnej podstawą ograniczenia rozprzestrzeniania się koronawirusa jest  zasada DDM - dystans, dezynfekcja i maseczka. W zapobieganiu transmisji chorób przenoszonych drogą kropelkową, przez wdychanie powietrza, aerozolu zawierające patogen jak koronawirus SARS-CoV-2,  istotnie ważne jest zmniejszenie ryzyka ekspozycji stąd m.in. zakrywanie ust i nosa, i to było stosowane od dawna w przypadku chorób zakaźnych o takim sposobie przenoszenia. Prowadzone badania  wykazały, że w przestrzeni zamkniętej u osoby objawowej ze znacznie nasilonym odruchem kaszlowym czy podczas kichnięcia koronawirus SARS-CoV-2 może przenieść się na odległość nawet do 8m! Stąd tak ważne jest, żeby szczególnie osoby chore objawowe (!), które kaszlą zawsze miały prawidłowo założoną maseczkę zakrywającą usta i nos, a jeśli z przyczyn chorobowych nie mogą nosić maseczki to chociaż przyłbicę - to zmniejsza w sposób istotny ryzyko ekspozycji na koronawirusa innych osób - mniejsze wydzielanie aerozolu podczas kichania, kaszlu - na znacznie mniejszą odległość. Osoby bezobjawowe również są  źródłem zakażenia, ale przenoszą koronawirusa na znacznie mniejszą odległość - stąd tu również ważny dystans społeczny. W tym przypadku jeśli rozpatrujemy osobę chorą ważna jest ta bariera mechaniczna zmniejszającą nośność wirusa, oczywiście im lepsza maska tym ta bariera też jest większa.

A czy maseczki – poza ograniczeniem rozprzestrzeniania wirusa przez osoby chore – chronią też przed zakażenie osoby zdrowe?
Zależy od tego z jakiego materiału są one wykonane.  Maski z filtrem FFP2 czy FFP3 mogą wyeliminować ryzyko zakażenia nawet w 90%, maski chirurgiczne w ok 70%, zwykłe maseczki bawełniane nie mają niestety takiej ochrony. Oczywiście dodatkowo dystans społeczny i noszenie maseczek przez osoby chore potęguje to działanie protekcyjne.
Jeśli osoba chora nie nosi maseczki i nie zachowuje dystansu społecznego to potencjalne ryzyko zakażenia osoby zdrowej noszącej maseczkę bawełnianą wynosi ok 70%.
Jeśli osoba chora nosi maseczkę i utrzymuje dystans społeczny to ryzyko zakażenia osoby zdrowej noszącej maseczkę bawełnianą spada poniżej 5%.

Jak prawidłowo powinniśmy nosić maseczki?
Maseczki powinny ściśle przylegać do twarzy. Maseczki jednorazowe, jak sama nazwa wskazuje powinny być stosowane jeden raz – ich czas noszenia jest różny w zależności od typu - zwykle to ok. 4 godzin. Nie powinno się ich używać kiedy są wilgotne czy przemoczone, bo nie spełniają wtedy swojej funkcji. Maseczki wielorazowe codziennie należy zmieniać. Trzeba systematycznie je prać w temp. min. 65 stopni i następnie wyprasować. Bardzo ważne jest ponadto odpowiednie zdejmowanie maseczki - unikanie dotykania przedniej powierzchni na której osadzają się bakterie, wirusy, grzyby i zanieczyszczenia. Maseczki należy zdejmować jednym ruchem pociągając za tylne troczki czy gumkę. Po je zdjęciu koniecznie trzeba dokładnie umyć ręce. Maseczkę jednorazową wyrzucamy do odpadów zmieszanych, a wielorazowe chowamy do osobnego woreczka.

Czy jesteśmy przygotowani na taki duży przyrost zachorowań w naszym województwie?
Kilka czy nawet kilkanaście razy dziennie monitorujemy liczbę  wolnych miejsc dla pacjentów z COVID-19 wymagających hospitalizacji, poszerzanie dla nich bazy łóżek w już funkcjonujących placówkach zajmujących się chorymi z COVID-19,  tworzenie nowych miejsc, zwiększanie liczby tzw. miejsc respiratorowych i na OIOM-ach. To również zwiększanie liczby miejsc izolowanych w szpitalach I poziomu zabezpieczenia. Walczymy o każde miejsce. Próbujemy wyprzedzać sytuacje lub reagujemy na bieżąco, by każdy pacjent mógł czuć się bezpieczny, by nie został bez odpowiedniej opieki.

Jak długo jeszcze potrwa epidemia?
Tego tak naprawdę  nie wie nikt. Każda epidemia ma swój początek, musi więc też mieć swój koniec. Wydaje się, że z koronawirusem będziemy żyć jeszcze kilkanaście miesięcy… póki nie osiągniemy odporności populacyjnej, póki większość z nas nie przechoruje zakażenia SARS-CoV-2 lub póki nie będzie skutecznych szczepień ochronnych. Przez ten czas przetrwać pomogą nam maseczki i społeczny dystans. To nie spowoduje, że koronawirus zniknie, ale da nadzieję na odzyskanie kontroli nad rozwojem epidemii – zachorowań może być mniej. Szacuje się, że zarazi się blisko 70 proc. światowej populacji. Oficjalne dane o liczbie zakażonych w Polsce trzeba pomnożyć przez pięć albo i więcej…biorąc pod uwagę w większości przebieg bezobjawowy lub skąpoobjawowy zakażenia.

 


dr Paweł Rajewski
, prof. WSG
wojewódzki konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych