„Kobieta pierwotna” to sztuka litewskiego pisarza Sigitasa Parulskisa, autorem polskiej adaptacji jest Cezary Harasimowicz, a całość wyreżyserował Arkadiusz Jakubik. Sztuka pokazuje kobietę XXI wieku: poszukującą zabawy, korzystającą z życia, otwartą, podrywającą, a nie podrywaną, samowystarczalną, ale w głębi serca marzącą o poważnym związku z odpowiednim mężczyzną. Jest dojrzała i doświadczona, ale nadal silna i pełna seksapilu. Mimo że dawno przekroczyła magiczną 30-stkę, nie ma zamiaru rezygnować z uciech życia. Wydaje się, że ma w sobie więcej energii niż gromada nastolatek. Świadoma swojej wartości, nie owija w bawełnę, nie zgrywa świętoszki. Otwarcie opowiada o swoich miłosnych przygodach, „flirtuje” z publicznością, emanuje seksapilem, zaskakuje poczuciem humoru, przyznaje się do swoich słabości.
Seks, alkohol, problemy z facetami? Nie ma dla niej tematów zakazanych. Podczas spektaklu niemal widać opary erotyzmu unoszącego się nad sceną. Historie, którymi bez końca zasypuje publiczność, powodują, że traci się wiarę w istnienie Pana Ideała. Ale bezbłędne komentarze i spostrzeżenia, powodują, że nie można, mimo wszystko, powstrzymać łez od śmiechu.
Hanna Śleszyńska rewelacyjnie wciela się w postać Kobiety Pierwotnej. Wydaje się, jakby rola była napisana specjalnie dla niej. Aktorka jest stuprocentowo wiarygodna, sprawia wrażenie, jakby opowiadała o swoich przeżyciach. Jest seksowna, frywolna, uwodzicielska. A do tego niewiarygodnie zabawna. Udowadnia, że kobieta jest jak wino: czym starsza, tym lepsza – bardziej ponętna, pociągająca, mocniej stąpająca po ziemi, umiejąca wychodzić z twarzą z każdej opresji. To trzeba zobaczyć!
Scena na wodzie przy Operze Nova, poniedziałek, 10 lipca, godz. 19.00
Więcej o cyklu Małe Formy Teatralne TUTAJ