logo miasta - trzy kolorowe spichrze
Translate:

Pies bez smyczy. Co na to przepisy?




Od 10 kwietnia obowiązują nowe przepisy dotyczące wysokości mandatów nakładanych na właścicieli psów za wybrane rodzaje wykroczeń, m.in. za niezachowanie środków ostrożności przy trzymaniu psa. O tym, co tak naprawdę się zmieniło i na co muszą zwrócić uwagę posiadacze czworonogów, rozmawiamy ze starszą inspektor ds. ochrony zwierząt Darią Pilewską.


Co się tak naprawdę zmieniło?

Z perspektywy właściciela czworonoga niewiele się zmieniło. Sankcje pozostały identyczne, opracowano jedynie ramy, w zakresie których muszą poruszać się funkcjonariusze.

Czyli jak to teraz wygląda w praktyce?

Do tej pory za „niezachowanie środków ostrożności przy trzymaniu psa” jego właściciel mógł zapłacić mandat w wysokości od 50 do 500 zł. Aktualnie wymiar sankcji rozbito na  dwa paragrafy (art. 77 KW). Za „niezachowanie zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia” można otrzymać mandat od 50 do 250 zł, natomiast jeśli dodatkowo pies „swoim zachowaniem stwarza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia człowieka” – 500 zł.

To znaczy, że możemy czy nie możemy spuszczać psa ze smyczy podczas spaceru?

Zgodnie z art. 10 a ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt „Zabrania się puszczania psów bez możliwości ich kontroli i bez oznakowania umożliwiającego identyfikację właściciela lub opiekuna”. Kontrola nie musi oznaczać uwięzi. Jeżeli pies ma adresatkę lub chip i przybiega na nasze zawołanie można go ze smyczy spuścić. Nie ma mowy o nakazie prowadzania psów na smyczy.

Jednocześnie utrzymując zwierzę domowe należy zapoznać się z regulaminem utrzymania czystości i porządku na terenie Miasta/Gminy.

"Mieć kontrolę nad psem" – jak to rozumieć?

To proste. Zachowanie właścicieli czworonogów musi być odpowiedzialne oraz bezpieczne, również dla innych użytkowników przestrzeni miejskiej, którzy mogą na przykład bać się psów. Niedopuszczalna jest sytuacja, w której - po próbie przywołania - pies obrzuca nas zawadiackim spojrzeniem i zaczyna biec w z przeciwnym kierunku. Jeżeli mamy szczęście, któryś z przechodniów psa złapie i odprowadzi do nas. Niestety, równie dobrze może wdać się on w bójkę z innym czworonogiem, samemu odnieść lub spowodować ciężkie obrażenia u drugiego zwierzęcia, a nawet człowieka. Może wbiec pod samochód, spowodować wypadek. Jeżeli kierowcą będzie niefrasobliwy rodzic wiozący w foteliku nieprzypięte pasami dziecko o konsekwencjach wolę nie myśleć. Zasada jest prosta: jeżeli pies nie zawsze przychodzi na zawołanie, spuszczać go ze smyczy nie wolno.

Pamiętajmy też, że kontrola nad psem związana jest z okolicznościami w jakich się znajdujemy. Nawet jeżeli upieramy się, że doskonale znamy psychikę naszego psa i jest on nam bezwarunkowo posłuszny, to nie jest automat na kawę, który po wciśnięciu odpowiedniego guzika zawsze przeprowadzi identyczną procedurę. Pies to żywe zwierzę, posiadające indywidualne cechy osobnicze, swoje lęki i nastroje. Nowe miejsce, tłum ludzi, ruch uliczny, nieznane bodźce mogą sprawić, że poczuje się zdezorientowany, a nawet może wpaść w panikę. Pół biedy, jeżeli stanie się to na terenie takiego miasta jak Bydgoszcz-pracownik schroniska albo Strażnik Miejski prawdopodobnie zabezpieczy zwierzę i będzie można je odebrać w schronisku na Grunwaldzkiej. Ale co w sytuacji kiedy jesteśmy w innym województwie, albo poza terenem kraju? Szanse na odnalezienie czworonoga są naprawdę niewielkie.

Dlatego właściciele czworonogów często wybierają las, w którym jest najmniej rozpraszających bodźców. Ale okazuje się, że puszczanie luzem psa w lesie jest niezgodne z prawem…

Niestety. Art. 166 Kodeksu Wykroczeń stanowi, że „Kto w lesie puszcza luzem psa, poza czynnościami związanymi z polowaniem, podlega karze grzywny albo karze nagany. Przepis ten stanowi dopełnienie art. 30 ust. 1 pkt 13 ustawy o lasach, który mówi, że w lasach zabrania się puszczania psów luzem. Dobrem chronionym przez te przepisy jest życie zwierząt leśnych, dla których biegające swobodnie psy mogą stanowić zagrożenie.

Problematyczna może okazać się jednak interpretacja słowa „luzem”. Wspomniane przepisy jej nie wyjaśniają. Tak więc jednoznaczne stwierdzenie , że „pies luzem” jest tym samym co „pies bez smyczy” może rodzić szereg wątpliwości interpretacyjnych.

Niemniej nie podlega wątpliwości, że sytuacja, w której dopuściliśmy do tego, by nasz pies biegał po lesie i nie przychodził na przywołanie, jest wykroczeniem.  

A skoro już jesteśmy przy tym temacie, to co możemy powiedzieć o miejscach, w których widnieje tabliczka z zakazem wyprowadzania psów? Czy to w ogóle legalne?

Szereg regulacji dotyczących utrzymania zwierząt wynika z przepisów lokalnych. Niemniej nie mogą być one w sposób dowolny uchwalane. Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że całkowity zakaz wprowadzania psów do parków miejskich jest zbyt daleko idący, nadmiernie ograniczający swobodę poruszania się i przebywania w określonym miejscu dla właścicieli zwierząt. Art. 32 Konstytucji mówi o tym, że wszyscy są równi wobec prawa i zakazie dyskryminacji w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. Czyli taką tabliczkę należy traktować w kategorii prośby.

Jednak zamiast się obrażać, należy zastanowić się z czego ona wynika. Pomimo nakazu sprzątania po swoich pupilach wiele osób zachowuje się jakby ich to nie dotyczyło. Bywając w centrum Bydgoszczy z zażenowaniem obserwuję właścicieli czworonogów, którzy zamiast usunąć odchody nerwowo rozglądają się wokół czy nikt nie zauważył i szybko odchodzą. Weźmy na przykład Wyspę Młyńską, która jest wizytówką Bydgoszczy. Przed pandemią wiele osób spędzało tam czas czytając na kocu książki czy po prostu odpoczywając. Trudno dziwić się włodarzom, że obawiają się obecności czworonogów.

Korzystając z okazji chciałabym przypomnieć o tym, że oprócz ustawy o ochronie zwierząt mamy ustawę o ochronie przyrody, która reguluje wejścia z czworonogami na obszary objęte czynną ochroną.